W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





16 kwietnia 2010

Rozmowa

- Mama, cemu płaces?
- Bo zginęło wielu ludzi.
- Aaaaa, pan Premier! Nie płac, pseciez posli do nieba!
- No tak, ale tym co zostali jest bardzo smutno.
- A u Pana Boga jest im lepiej. Tam mają wsystko i ciepło im!

Mój czteroletni syn jest strasznie mądry.
Szkoda że dorośli gubią gdzieś na drogach swojego życia tę dziecięcą mądrość...
(nie będę się rozwodziła już nad tym że rozmowa rozwinęła się w kierunku nieoczekiwanym, mianowicie: kulinarnym - czyli co też Jaś u Pana Boga może zjeść w ilościach dowolnych, bo Pan Bóg dobry przecież jest, nie taki jak mama...:).

Pożegnaliśmy wczoraj dwoje młodych ludzi.
Szalenie smutna uroczystość, pożegnanie, które nie powinno nim być...
Nie mogę się z tego otrząsnąć, wciąż myślami jestem z ich matkami, braćmi, rodzinami.

Wielkie i małe tragedie przeplatają się z Życiem. Jak zawsze.
U Pana Boga jest im lepiej.

2 komentarze: