W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





9 lutego 2010

kosme-tyczka

Tyczka, bo tyczka jak widać, z antenką nawet


Do kompletnego kompletu z torbą wspaniałą:) Pomysł nasunął mi się po układaniu skrawków pozostałych po szyciu torby, patrzę, a dłoni mej spoczywa kawalątek tkaninki o ciekawym wykroju. I włala, jest kosme-tyczka:) Dla tych bardziej dociekliwych z zamkiem co by zawartość nie wylatała.

Ponadto ukończyłam wielkie DZIEŁO ( całe DWA wieczory TWORZYŁAM!!!)

detal (jeden z niewielu:)


"Namalowałam" się,  Jeszcze rama i do wiatrołapu, brakowało mi tam jakiejś takiej "ozdupki":)
Jakby nikt nie widział jak wyglada nasz dom, he he...
Mąż własny dokładny i pyta: a wjazd do garażu, a filar z podcieniem? To nie nasz dom, rób poprawki!
No, ale zielony jest jak nasz, reszta w domysle, i obrazek podpisany że nasz więc wystarczy - mówię,
na co ten Pedancik: to za mało,nie wygląda jak nasz...
Krytykant, mysli że to takie szu szu i gotowe:). A to tylko taka wariacja na temat przecież, każdy to wie, kwiatków też w takich kolorkach i ilościach też nie posiadam jeszcze.
I tyle w temacie.
Tak sobie myślę że może jakieś takie obrazeczki do kuchni poczynię, na to przesolenie, i dobre mężowi gotowanie, że to niby się staram... Jakbym się nie starała, czy co

2 komentarze: