Wspominałam że prowadzę świetlicę? Jeśli nie to naprawiam niedopatrzenie i donoszę iż robię to co lubię.
W ramach swej pracy dłubię manualnie, a że młodzież przychodząca na zajęcia świetlicowe wymagajaca jest i szybko się nudzi, totez ciagle muszę szukać nowych inspiracji i tematów którymi ich zainteresuję oraz zadziwię (pomijając zajęcia terapeutyczne obejmujace w przypadku naszej świetlicy profilaktykę, szeroko rozumianą - bo terapeutą też jestem).
W grudniu jakos dostałam trochę tkanin tapicerskich, pomyslałam sobie że fajne będą na zajęcia, niech się dzieci wprawiają, szczególnie że szkoła to teraz jakaś taka niewydolna rękodzielniczo strasznie, więc edukacja w tym zakresie denna jest za przeproszeniem, takie programy, wiem, ale zrozumieć nie mogę, bo w sumie kogo wychowujemy? No kogo ja się pytam? Społeczeństwo konsumpcyjne i leniwe, co to nie pomyśli, samo nie zrobi, nie zainspiruje, bo gotowe kupi:((( Smutne to straszliwie.
No więc, wracając do tematu, któregoś dnia mając na uwadze posiadane i przytachane na świetlicę tkaninki, mówię ci ja ambitnie do dzieci - szyć będziemy! I cała zadowolona z siebie czekam na aplauz. A tu cisza, za chwilę przechodzącaw nieśmiałe: No nieeee, a potem chóralne i donośne już: NIEEEEEEE!!!! Bo my nie umiemy!
No przecież po to zajęcia żebyście się naumiały?! - mówię nieco zdziwiona. A one niby że nie lubią, że nie chcą, bo to nudne, bo palce pokłóte i takie tam różne....
Troche oklapłam, ale myslę, ja was przeczekam leniuchy:) I co?
No przeczekałam, a jakże! Podczas ferii przeprowadziłam zajęcia z szycia, hehehe, tak wiecie po cichu, mimochodem, że niby przez chwilę, że proszę o pomoc itp. HURA!!! Oto efekty:
Zakładki do książek
Dziś moje dzieci nie robią nic innego - szyją! I nie przeszkadzają palce pokłóte, nuda, nie lubienie i takie tam różne:)
Szyją, same sobie szycie planują, projektują, wymyślają i cudują. Może nie cudne? Dla mnie przepiękne, mam grupę dzieci w różnym wieku od lat 5 do 17, przedstawiam dziś niektóre prace wszystkich grup, dlatego są na różnym poziomie, a poza tym, dopiero sie uczą, powoli acz stale podwyższam poziom:)))
To dzisiejsze prace: przyznacie że poziom coraz wyższy?:)
Nawet anioł się trafił , a to po lewej uszyła dziewczynka sześcioletnia:)
A co ze mła spytacie?
Mła osobiście puchnie z dumy!:))))
Dodam jeszcze ze różne rzeczy działamy i decu, i malujemy różnymi technikami, i teatrzyki robimy,i masosolnie się wyżywamy i karteczki kleimy. Mają te moje dzieci wyobraźnię niesamowitą, i tylko czasem zawieszają sie i siąkają że niby nie umieją, a tu proszę jakie cudawianki:)
Anioł do wykończenia, ostatni którego dzis znalazłam
Decu, również resztki:)
A poniżej karteczki na dzień Dziadków
Ale fajne pierwsze razy :)
OdpowiedzUsuńHm czemu mój syn nie ma takiej pani od zajęć plastycznych??
Zdolna młodzież ta mniejsza i ta większa:)
Pozdrawiam
O kurcze!! Zaraza jesteś (róbótkowa rzecz jasna!)
OdpowiedzUsuńTak trzymaj!! :-))
Ja dumna z "moich dziatek" jestem niezmiernie po prostu:)
OdpowiedzUsuńCzerwienię się, bo to głównie młode chciałam pochwalic, a tu wyszło... Dzięki:))))