W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





5 lutego 2010

W bieli



Biało wokoło, bialutko
Puchem zasnuty świat
Iskrzy się, mieni calutki
mimo upływu dat...

Nic się nie zmienia
cisza ogarnia nas
czeka spełnienia 
mieniący iskrami czas.

Trwaj ciszo, nie odchodź
Otul ciepłem swych dni
a kiedy przeminiesz
nadal się śnij.


Wyszłam na spacer z moją sunią, a wszystko wokół pokryte diamentowym pyłem.
Nie lubię zimy, naprawdę jej nie lubię, ale nie mogę nie zauważyć jej piękna.
Męczy mnie to wielowarstwowe ubieranie się, ciągłe grzęźnięcie po kolana w śniegu, to zimno.
A jednak ta biel, ta czystość jest zachwycająca. Zaczynają mi sprawiać radość spacery, zabawy na śniegu z dziećmi, powoli oswajam się z chłodem i wielością swetrów na grzbiecie. Chyba naprawdę można polubić zimę, a ja jestem na dobrej drodze. No i nastraja mnie ta aura nieco poetycko...
Pozdrawiam z nad szklanki parującego kakao, i zmykam do przeziębionych dzieci - ostatnie weekendowe śnieżne ekscesy właśnie dają o sobie znać:(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz