W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





26 lutego 2010

Słowo się rzekło:)

Jak pomyślałam, tak zrobiłam, jest pierwsza w nocy a ja nie mogłam sie oprzec przed zamieszczeniem tych zdjęć: (jednocześnie upraszam o wyrozumiałość, nocka już i są kiepskiej jakości, chociaż mam wrażenie że to nie jedyne zdjęcia  co to takie sobie są:))


LATO

JESIEŃ

 

ZIMA



WIOSNA


zblizenie - nawet motylki przysiadły na moim drzewie uczącym:))
W zasadzie jest to projekt do rozbudowy. Na razie zrealizowałam ogólny zamysł z braku czasu, jutro wszak impreza urodzinkowa na którą makatkę przygotowywałam.
Może dam radę jutro i doszyję np: trawę, zaspy, lub kwitnącą łąkę, bo jakoś mało się dzieje pod drzewem, tak jakby wyrasta znikąd... 
Tył makatki to duża kieszeń na przechowywanie "gałęziowych pór roku".

I to by było na tyle, z poczuciem spełnionego obowiązku i szeroko otwartą buzią - jakoś nie może się domknąć:)), zmierzam do łóżeczka. 
Dobranoc, pchły na noc:)


1 komentarz:

  1. Wow!!
    Ale świetny pomysł!! Niesamowicie kreatywna jesteś!!

    OdpowiedzUsuń